• Gmina
  • Szopy opanowały Karwowo. To niewiniątka tylko z wyglądu

Szopy opanowały Karwowo. To niewiniątka tylko z wyglądu

Pojawiły się kilka lat temu. To była ciekawostka przyrodnicza. Rozgościły się we wsi na dobre i szybko stały się dla mieszkańców prawdziwym utrapieniem.  Potem było już tylko gorzej.

"Siedzę sobie wieczorem w kuchni, piję herbatę, a po drugiej stronie okna,  na tarasie, stoi futrzak i patrzy mi prosto w oczy. Aż się zakrztusiłem. To ładne zwierzątko jest, ale jak stajesz się jego ofiarą, to już tej sympatii nie masz" – mówi Grzegorz Wawrzyniak. 


"Prowadzę gospodarstwo ogrodnicze. To mój sposób na życie. Latem dużą część produkcji mam na zewnątrz. Problem zaczął się trzy lata temu. Nie lustrowaliśmy codziennie całej plantacji, bo mieliśmy automatyczny system nawadniający. Kiedy uschły rośliny na ponad 15 metrach kwadratowych, zaczęliśmy szukać przyczyny. Znaleźliśmy przegryzione wężyki. Straty rosły, sprawcy nie ustaliliśmy. Zamontowaliśmy fotopułapki i okazało się, że to sprawka szopów" - dodaje.

Podchodziły od strony pola. Jednej nocy przyszło ich osiemnaście. Lato było upalne, szopy chciały pić, a w okolicy mało jest naturalnych zbiorników wodnych. Pan Grzegorz próbował w różny sposób zabezpieczyć plantację. Wszystkie pomysły zawodziły.

"W końcu wpadliśmy na to, że skoro nie możemy z nimi walczyć, to nauczymy się z nimi żyć. Na całym pasie wzdłuż pola rozstawialiśmy poidełka. Było lepiej, ale do czasu. Kiedy wyjadły w okolicy ptactwo i jaja, przychodziły do nas szukać pożywienia. Zaczęło się demolowanie doniczek z roślinami. To była ciągła walka. Każdego dnia" – opowiada pan Grzegorz.

Nie łatwiej mieli sadownicy z Karwowa. Z góry sady atakowały szpaki, z dołu szopy. Te ostatnie rozrywały siatki zabezpieczające owoce i w ciągu jednej nocy potrafiły ogołocić całe drzewo. Teraz szopów nie ma. Wody dookoła nie brakuje, doniczki są zmarznięte. Nie ma po co przychodzić, ale mieszkańcy Karwowa wiedzą, że późną wiosną wrócą.

"Kiedyś naiwnie myślałem, że wystarczy złapać szopa do klatki. Ale co z nim zrobić? Dzwoniłem po ostojach dla dzikich zwierząt. Kiedy słyszeli: szop, rozmowa się kończyła. W najgorszym dla nas momencie zwróciliśmy się o pomoc do łowczego ze Szczecina. Ten kilka szopów odłowił i zabrał stąd w ramach jakiegoś projektu badawczego. Projekt się skończył, szopy wróciły. To są bardzo mądre zwierzęta. Jak widziały, że to miejsce nie jest bezpieczne, na chwilę poszły gdzie indziej" – dodaje G. Wawrzyniak.

Do sąsiada – ze śmiechem włącza się do rozmowy Cezary Stworzyjanek, który odkrył szopy na dachu swojego domu latem ubiegłego roku.

"Była czerwcowa ulewa. W górnej części dachu coś huknęło. Wybiegłem, patrzę, dachówka spadła. Ale jak, skoro nie ma wiatru? Cały narożnik mi zaciekł. Poprawiłem. Kilka dni później córka krzyczy: Tato – szop!"  - opowiada pan Cezary 


"No i się zaczęło. Otwieram okno.  Stoi skubany na brzegu dachu i przygląda mi się. To była samica, a pod dachem miała młode. Naprawiałem dachówki w jednym miejscu, ona wyrywała je w innym."

Łowczy przyjechał też do domu Stworzyjanków. Zostawił klatkę, ale zamiast szopów  w klatce znajdowano jeże. W końcu szkodniki zostały odłowione i wywiezione. Dach nadawał się do remontu.


Zapytaliśmy Marzenę Białowolską-Barnyk, co robić, jeśli w domu, szopie, altance rozgoszczą się szopy?

"Działa mikstura z pieprzem Cayenne. Do  4 litrów wody dodajemy puszeczkę pieprzu. Wymieszaną miksturą  spryskujemy  miejsce, gdzie zwierzęta się pojawiają. Nie spodoba im się to i szybko się wyniosą. Inny sposób to nasączenie i porozkładanie, w miejscach gdzie buszują, szmat nasączonych amoniakiem". - wyjaśnia pani Marzena.

Szopy przyszły do nas z Niemiec. Mimo niewinnego wyglądu są gatunkiem niezwykle inwazyjnym, siejącym spustoszenie w każdym środowisku w jakim bytują.  Niszczą lęgi ptaków, uprawy ogrodników i sadowników,  przenoszą bardzo niebezpieczne choroby. Zgodnie  z prawem można na nie polować przez cały rok,  ale myśliwi się nimi nie interesują. Przyrodnicy biją na alarm. Jeśli nie zostaną podjęte działania systemowe, populacja szopów w krótkim czasie zagrozi wielu rodzimym gatunkom zwierząt i ludziom.

Źródło zdjęcia: pexels.com / arch. prywatne
Ocena 0.00 (0 Głosy)

Pozostałe wiadomości: